Riceviamo e pubblichiamo volentieri la biografia della dottoressa polacca Malgorzata Osmala, missionaria in Africa. La nostra Magdalena Ryder anticipa con una bellissima riflessione in entrambe le lingue il significato di una vita dedicata agli ultimi. Tante grazie a Osmola e a Magdalena.
„Osoba wtedy żyje kiedy miłuje,
Kiedy posiada siebie w dawaniu siebie”
Ks. Franciszek Blachnicki
Wiele razy zastanawiałam się jaką szczególną cechę charakteru musi posiadać osoba decydująca się wyjechać samotnie na misje na przysłowiowy „koniec świata”. Zwłaszcza jeśli jest nią młoda kobieta. Odwagę ? Przebojowość? Pewność siebie? Szaleństwo? Z pewnością te i wiele innych cech, ale przede wszystkim musi posiadać wielkie serce, gotowe do poświęceń, gotowe do niesienia bezinteresownej pomocy innym ludziom.
W czasach, w których egoizm i chaos zawładnął znaczną częścią świata, postawa taka zasługuje na szczególne uznanie.
Bo przecież ile razy pomożemy komuś bezinteresownie, nie pytając o zapłatę, ile razy podamy rękę człowiekowi w potrzebie, ile razy znajdziemy czas na rozmowę z kimś samotnym……tyle razy dajemy świadectwo Miłości.
Małgorzata Osmola, bo o niej mowa, jest młodym lekarzem z Polski, niebojącym się wyruszyć w świat aby nieść pomoc innym, tym najbiedniejszym, często zapomnianych przez świat. Zaraz po studiach medycznych wyjechała na misje do Serca Afryki – Rwandy, kraju tysiąca wzgórz, który jeszcze nie tak dawno temu płynął krwią na wskutek bratobójczych walk plemiennych. Kraju, w którym przepiękny krajobraz przeplata się z niewyobrażalną biedą ludzką. Dziesiątki chorych każdego dnia. Tyfus, malaria, choroby przewlekłe, chore dzieci, ludzie starsi, śmierć, radość z wyzdrowienia. To właśnie w takiej rzeczywistości Małgosia na nowo odkryła swoje powołanie i odnalazła prawdziwą radość – radość dawania siebie innym.
A my? Co my możemy zrobić? Czy wszyscy musimy wyjeżdżać gdzieś daleko aby pomagać innym ? NIE !! Rozejrzyjmy się dookoła siebie….. Każdy z nas może być misjonarzem w swoim miejscu zamieszania.
Magdalena Ryder
„La persona vive soltanto quando ama,
quando possiede se stesso nel dono di se’ “
Ks. Franciszek Blachnicki
Molte volte mi sono chiesta quale caratteristica speciale deve avere una persona che decide di andare da sola in missione alla proverbiale “fine del mondo”. Soprattutto se si tratta di una giovane donna. Coraggio? Combattività? Fiducia in se stessa? Follia? Certamente queste e molti altri tratti caratteriali, ma soprattutto, bisogna avere un cuore grande, pronto al sacrificio, pronto a portare aiuto al prossimo.
In tempi in cui l’egoismo e il caos hanno preso il sopravvento su gran parte del mondo, un tale atteggiamento merita un riconoscimento speciale.
Perche’, quante volte aiuteremo qualcuno a disinteressarsi, senza chiedere una contropartita, quante volte diamo la mano a un uomo bisognoso, quante volte troveremo il tempo di parlare con qualcuno da solo … così tante volte diamo la testimonianza dell’Amore.
Małgorzata Osmola. Perché parlo di lei. E’ una giovane dottoressa polacca, che non ha avuto paura di partire per aiutare gli altri, i più poveri, spesso dimenticati dal mondo. Subito dopo i suoi studi di medicina, ando’ in missione nel Cuore dell’Africa – Rwanda, un paese di mille colline, dove non molto tempo fa scorreva sangue a causa di lotte tribali fratricide. Un paese in cui il meraviglioso paesaggio è intrecciato con una povertà umana inimmaginabile. Dozzine di pazienti ogni giorno. Tifo, malaria, malattie croniche, bambini malati, anziani, morte, gioia del recupero. Ecco, e’ in questa realtà che Małgosia ha scoperto la sua vocazione e ha trovato la vera gioia: la gioia di donarsi agli altri.
E noi? Cosa possiamo fare? Dobbiamo andare tutti da qualche parte lontano per aiutare gli altri? NO !! Guardiamoci attorno … Ognuno di noi può essere missionario nei luoghi in cui vive.
Magdalena Ryder
Coś o mnie…
Odkąd zaczęłam studia medyczne marzyłam o wyjechaniu na misje medyczna. Jednak zorganizowanie wyjazdu nie było takie proste. Poszukiwania miejsca wyjazdu zaczęłam rok przed wyjazdem . Skontaktowałam się z prawie wszystkimi organizacjami humanitarnymi, zajmującymi się pomocą medyczną, istniejącymi w Polsce. Wszystkie zgodnie uważały, że jestem jeszcze za młoda, i że mój roczny staż pracy to zdecydowanie za mało, żeby pracować jako samodzielny lekarz w Afryce. Skontaktowałam się z ośrodkiem misyjnym w Republice Południowej Afryki (RPA). Wybrałam ten kraj, ponieważ fascynuje mnie jego historia, jest bezpieczniej pod względem epidemiologicznym (w południowej Afryce nie ma zagrożenia malarią). Skontaktowałam się z ośrodkiem misyjnym ojców Paulinów w Centocow. To taka południowoafrykańska Częstochowa.
W zorganizowaniu wyjazdu pomagał mi Zuluski Ksiądz – Ojciec David. Skontaktował mnie z miejscowym szpitalem. Wszystko zapowiadało się świetnie. Ale Dyrekcja była tak opieszała w działaniu, że zapytanie o zgodę o miejscowej Rady Lekarskiej wysłała dopiero po kilku miesiącach moich nalegań <sic!>. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nic z tego nie będzie. Straciłam mnóstwo czasu, trochę się załamałam. Czy się poddałam? Chyba już znacie odpowiedź…
Następnie skontaktowałam się z Dyrekcją Szpitala w Niemba, oraz z Rwandyjskim Caritasem. I 3 miesiące później wylądowałam w Rwandzie.
W oddziale zajmowałam się głownie chorobami przewlekłymi.
Po powrocie rozpoczęłam prace jako lekarz w dziedzinie onkologii klinicznej. Marzę o tym żeby znów wyjechać na misje, ale teraz już jako doświadczony lekarz.
Małgorzata Osmola
Qualcosa su di me…
Da quando ho iniziato i miei studi di medicina, sognavo di andare in missione umanitaria. Tuttavia, organizzare il viaggio non è stato così facile. Ho iniziato a cercare un posto un anno prima di partire. Ho contattato quasi tutte le organizzazioni umanitarie che si occupano di assistenza medica eistenti in Polonia. Tutti concordarono che ero ancora troppo giovane e che la mia esperienza lavorativa annuale era troppo breve per lavorare come medico indipendente in Africa. Poi ho contattato un centro missionario in Sud Africa (RPA). Ho scelto questo paese perché sono affascinata dalla sua storia, è più sicuro in termini epidemiologici (non c’è nessuna minaccia di malaria nell’Africa meridionale). Infine riuscii a comunicare con il centro missionario dei padri Paolini a Centocow. È una Częstochowa sudafricana.
Nell’organizzare il mio viaggio mi ha aiutato Padre David da Załuski. Mi ha craggoiunta tramite un ospedale locale. Sarebbe stato tutto perfetto. Ma la direzione era così lenta nell’ agire che ha inviato solo una richiesta di permesso del consiglio medico locale dopo diversi mesi della mia insistenza <sic!>. Poi ho capito che non ne sarebbe venuto fuori nulla. Ho perso un sacco di tempo, mi sono seccata un po ‘. Ho rinunciato? Penso che tu sappia già la risposta …
Per finire sono arrivata alla direzione dell’ospedale a Niemba e in Rwanda Caritas. E tre mesi dopo sono atterrata in Rwanda.
Nel dipartimento mi occupavo principalmente di malattie croniche.
Dopo il ritorno, ho iniziato a lavorare come medico nel campo dell’oncologia clinica. Sogno di andare di nuovo in missione, ma ora come medico esperto.
Traduzione di Magdalena Ryder
http://zdjecia.interia.pl/galeria,gcsi,B84CB9CB35C8F4895BC8C8B70A02CA5CCF373871#/