Dov’è finita la magia del Natale? Sembra cosi irreale quel ricordo dei fiocchi di neve che
cadendo lentamente stimolavano la fantasia dei bambini. Sembravano farfalle bianche venute da un regno incantato per diffondere un po’ di atmosfera fiabesca sulla Terra. A frotte bambini e adulti si riunivano davanti alle chiese per vegliare in attesa dell’evento; a mezzanotte si celebrava la messa e si reaalizzava lo spettacolo del presepe vivente. Al ritorno le farfalle candide danzavano nell’alone della luce gialla dei lampioni ancora più gioiose…senza troppo luccichio, senza troppa messa in scena… Sembra che all’uomo del ventunesimo secolo stia sfuggendo il vero significato di Dio e delle celebrazioni religiose. Prevale sempre di più una concezione consumistica tra corse ai regali, il solito annaspare, il solito sprecare…e così anche il Natale si tinge di sfumature diverse da quelle di tempi remoti. La pubblicità incita a compere senza freni, mostrando il Natale come un momento di ricchezza tra decorazioni e tavole imbandite di ogni sorta di prelibatezza che, senza dubbio, nessuno stomaco potrebbere reggere senza ripercussioni sulla salute. Ma nessuno sembra preoccupato, la pubblicità offusca la religione e la sua dimensione spirituale, e con un’abilità sbalorditiva trascina le masse vorticosamente nelle sue grinfie. Bisognerebbe focalizzare l’attenzione sulle generazioni in crescita che presto saranno parte attiva della società. Colpisce il fatto che la maggior parte dei bambini,la notte della vigilia di Natale, non aspetta la nascita di Gesù ma l’arrivo di Babbo Natale con un iPhone nuovo oppure una maglietta firmata…la spiritualità el’aspetto religioso vengono facilmente sostituiti dall’ansia da regalo, dalla frenesia inutile ed assurda, dal desiderio di soddisfare le richieste sempre più sofisticate finalizzate a trovare chissà quale felicità illusoria. Il desiderio di essere meglio dell’altro.
Per capire meno superficialmente il significato del Natale bisogna fare un passo indietro, infatti l’origine di questa festa cristiana si perde nella lontana notte dei tempi in quanto festività paganacelebrata molto prima della nascita di Gesù. Le popolazioni del Nord Europa celebravano la festività di Yule, in questa data che coincide con il solstizio d’inverno, e avevano sviluppato già allora una grande intuizione riguardante l’importanza della spiritualità. Il solstizio d’inverno era considerato nell’antichità un momento di rinascita con la vittoria della luce sul buio della notte. Così con l’aumento progressivo delle ore di luce tutto si rinnova e prepara al risveglio. Le feste pagane richiamavano quindi la rilevanza della trasformazione lasciando alle spalle l’oscurità e il caos del passato. È evidente la spiritualità che va oltre i limiti delle religioni. Le connessioni della festa di Natale con miti e riti antichissimi legati agli arbori dell’umanità e agli archetipi e simboli presenti in molte culture diverse, rendono il suo significato universale. Un momento in cui l’intera umanità respira la medesima aria di misticismo.
Attraverso le oscurità della vita si rafforza la cosapevolezza e la fede. Gli inverni dell’esistenza vissuti ed attraversati coscientemente, conducono al cambiamento interiore. Diventano un’ottima occasione per riconnettersi alle proprie energie e potenziare la forza creatrice intrinseca in noi in quanto figli di Dio. Il creatore che unifica il passato con il presente , lo spirito con la materia, il divino con l’umano… il segreto resta saperli bilanciare senza cadere negli inganni della vita terrena.
La figura di Babbo Natale ha diritto di esistere ma non può sostituire il Cristo, è importante stare insieme ma la tavola imbandita non potrà mai rimpiazzare l’amore e l’affetto delle persone con le quali condividiamo questi momenti. Insegniamo ai nostri figli a vivere, non per essere migliori degli altri, ma per il puro gusto di esistere senza pretese.
Iwona Kazun
Gdzie się podziała magia świąt? Wspomnienie płatków śniegu spadających powolnie i stymulujących dziecięcą wyobraźnię, staje się daleką i nierealną ewokacją. Przypominały one białe motyle, które przybyły na Ziemię z czarodziejskiej krainy, by rozprzestrzenić tutaj tę bajkową atmosferę. Dzieci i dorośli solidarnie spotykali się pod kościółami oczekując na wielkie wydarzenie, o północy świętowano pasterkę i realizowany był pokaz żywej szopki. W drodze powrotnej śnieżnobiałe motyle tańczyły w żółtym świetle ulicznych lamp z coraz to większym zapałem, nie potrzebując olśniewającego blasku, nie potrzebując spektakularnych pokazów…
Odnosi się wrażenie, że czlowiekowi dwudziestego pierwszego wieku, wymyka się prawdziwe znaczenie Boga i tradycji religijnych. Raz za razem przewagę bierze konsumpcyjne podejście do rzeczywistości, irracjonalna pogoń za podarunkami, zwyczajna zadyszka, zwyczajne marnotrawstwo… i w ten oto sposób święta Bożego Narodzenia przybierają inny odcień, różniący się od tamtego z dawnych czasów. Reklama kusi i nakłania do kupowania bez ograniczeń, przedstawiając święta w świetle przepychu, różnorakich dekoracji, stołów zastawionych wszelkiego rodzaju smakołykami, których ilość grozi przykrymi konsekwencjami dla zdrowia nawet nieprzeciętnym smakoszom. Aczkolwiek wydaje się, iż nikt się tym zupełnie nie przejmuje, reklama przysłania religię i jej duchowy wymiar, ze zdumiewającą umiejętnością, jak wir wciąga w swoje szpony całe masy oślepionych jej urokiem.
Należałoby zwrócić większą uwagę na dorastające pokolenia, które wkrótce będą nieodłączną , aktywną częścią społeczeństwa. Uderzającym jest fakt, że większość dzieci, w wigilijną noc, nie oczekuje narodzin Chrystusa, lecz Świętego Mikołaja z nowym iPhonem lub oryginalną koszulką…duchowość i religijny wymiar zostają z łatwością zastąpione niepokojem związanym z prezentami, niepotrzebnym i absurdalnym szałem, marzeniami o skutecznym zaspokojeniu coraz to większych wymagań, kierowanych w stronę iluzyjnego szczęścia. Marzenie by być lepszym niż inni.
Wszakże by zrozumieć mniej powierzchownie znaczenie świąt Bożego Narodzenia, należy cofnąć się wstecz, w rzeczywistości pochodzenie tego chrześcijańskiego święta gubi się w dalekiej nocy wszechczasów, jako czczone dużo wcześniej przed narodzinami Jezusa. Lud północnej Europy celebrował boga Yula , a data ta pokrywa się z datą Zimowego Przesilenia, już wtedy istniała silna intuicja odnosząca się do istoty duchowości. Zimowe Przesilenie było uważane przez starożytne wspólnoty za moment odrodzenia, wraz ze zwycięstwem światłości nad mrokiem nocy. Stopniowy przyrost godzin światła sprawia, że wszystko ulega odnowie i przygotowuje do przebudzenia. Pogańskie rytuały nawiązywały do istotności przemiany, pozostawiając za sobą ciemność i chaos przeszłości. Samoistnie wysuwa się na pierwszy plan sakralność, która pokonuje granice jakiejkolwiek religii. Faktem jest, iż Boże Narodzenie łącząc się z mitologią, z pradawnymi rytuałami związanymi z oświatą ludzkości, z archetypami i symbolami, wspólnymi dla wielu różnych istniejących kultur, nabiera uniwersalnego znaczenia. Staje się chwilą, w której niemal cała ludzkość oddycha jednocześnie powietrzem nasyconym religijnością. Wędrując mrocznymi ścieżkami życia umacnia się świadomość i wiara. Zimy naszej egzystencji przeżyte w sposób świadomy prowadzą do nieuniknionej przemiany. Stają się wyjątkową okazją by połączyć się z własną energią i wzmocnić potencjał twórczości, która jest naszą nieodłączną częścią, jako istoty stworzone przez Boga. Stwórca łączy przeszłość z teraźniejszością, ducha z materią, boskość z człowieczeństwem… tajemnicą pozostaje odnalezienie równowagi i umiejętność odróżnienia dobra od zła, które potrafi podstępnie oszukać przyziemnymi kwestiami istnienia.
Owszem, postać Świętego Mikołaja ma prawo i rację bytu, błędem jest stawianie go na pierwszym planie, przed Chrystusem. Nie kwestionowane jest spędzanie świąt w gronie rodziny, aczkolwiek syto zastawiony stół nie powinien być ważniejszy od osób, które dzielą z nami te bezcenne chwile. Uczmy nasze potomstwo życia, nie po to by czuć się lepszym od całej reszty, lecz by czerpać radość z istnienia, bezpretensjonalnie!
Iwona Kazun