Anna Szalast Czy za pięć lat będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?

Anna Szalast è una nostra assidua collaboratrice dall’apertura del blog, dunque, accogliamo con gratitudine ed entusiamo il suo contributo, che vuole essere una testimoniana semplice e genuina di una quarantena vissuta non nell’assoluta solitudine e distacco dagli altri.  Al contrario, vivendo in un condominio con tanti amici e conoscenze, cerca di dimostrare che, nel rispetto delle dovute precauzioni, non è necessario esasperare alcune rigidissime regole di distanziamento sociale. Avrà ragione? Lei ne è convinta e noi speriamo ardentemente che sia così.

Grazie Anna! Sei sempre la benvenuta tra noi. Auguri e alla prossima!Anna Szalast

 

Czy za pięć lat będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?

Słoneczny maj przepołowiony jak tabliczka czekolady gotowa do rozczłonkowania na kostki i rozdzielenia pomiędzy przyjaciół. Tymczasem od kilkunastu tygodni w tym małym, utkniętym w kamienicy w centrum miasta, mieszkaniu odwiedzają mnie tylko najbliżsi, osoby z kręgu bezpośrednio przylegającego do mojego osobistego życia. Każde takie spotkanie nabiera, także poprzez obarczenie hipotetyczną ale jednak skazą zagrożenia, znamion intymności i wyjątkowości. Czy tych osób jest wiele? Nie. Słownie dwoje, w tym jedna związana ze mną powinowactwem krwi, a druga obopólnym wyborem bycia blisko siebie, który jak się okazuje, jest silniejszy od lęku.

Wczorajszego wieczora podczas jednej, z takich odwiedzin otrzymałam w prezencie młodziutkie krzaczki pomidorów, niepozorne ale gotowe do wzrostu i mam nadzieję owocowania. Wkładając je dzisiejszego ranka w podłużną doniczkę napełnioną rozpulchnioną ziemią przywarta bosymi stopami do rozgrzanego słońcem podestu balkonu przypomniałam sobie słowa popularnej w Polsce pisarki Reginy Brett. Często się do nich odnoszę, chcąc podjąć decyzję lub jej nie podejmować albo jedynie dokonując oglądu sytuacji, która mnie spotyka. Spoglądam na otaczającą mnie rzeczywistość i parafrazując pytam: czy za pięć lat będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?

Być może to czy moje sadzonki pomidorów polubią południową ścianę kamienicy, zakwitną i wydadzą owoce, nie ale to od kogo je otrzymałam, już tak. Bez względu na to jak potraktuje nas czas i my siebie wzajemnie ten trudny, pozbawiony precedensu moment w życiu będzie miał jego uśmiechniętą twarz, jego ciepłe dłonie i zapach pomidorów, bez których nie wyobrażam sobie własnego domowego menu.            Siedziałam tak na rozgrzanych światłem płytach pod niebem pełznącym nade mną bez zbędnego pośpiechu ciągle powracając do tego pytania. Ten naszpikowany trudnymi już dzisiaj do przetrawienia, wsypującymi się zewsząd informacjami czas, gdy dni przestały się od siebie oddzielać, zlewając się w jedną gęstą masę danych statystycznych, czas w którym liczby zaczęły przysłaniać pojedynczego człowieka, czy ten czas i to z kim oraz w jaki sposób go spędzamy, co czujemy i jak sobie  z tymi uczuciami radzimy będzie miało za pięć lat jakiekolwiek znaczenie?

Nie wiem.

Mam jednak nadzieję, że tak.

Mam nadzieję, że dla ludzi chwytających ostre promienie majowego słońca na sąsiednich balkonach i dla tych, podążających poniżej chodnikiem skądś, dokądś, pozbawionych przez nieznane wcześniej warunki pandemii indywidualności, wepchniętych w zamaskowaną jednolitość wizerunku i reakcji, że dla nich ten czas będzie miał za pięć lat jakieś znaczenie.

Podczas kwarantanny nie zostałam całkowicie unieruchomiona w domu. Nigdy też nie zastanawiałam się nad tym, czy tak bym wolała. Niecodzienne warunki i stosy nadchodzących dokumentów zmusiły mnie i moich współpracowników do zmiany sposobu myślenia o swoich obowiązkach, a także odmieniły zupełnie warunki ich wykonywania. Niezmiennie jednak pozostaliśmy gotowi do niesienia pomocy bardziej potrzebującym, tym dla których samotność w połączeniu z narastającym psychotycznym lękiem mogła okazać się przyczynkiem rozkładu dotychczas stabilnego życia.  Rozpadu w pył, w chaos nie do opanowania, a ostatecznie w niebyt nie do odwrócenia.

Jednakże to, co w tym wszystkim przewyższa trudnością wyzwania przed nami stawiane każdego dnia od początku trwania tej sytuacji, po dzisiaj, to fakt pewnego rodzaju nieobecności, niezauważenia wkładu, jaki wnosimy, pomagając potrzebującym w  tym wyjątkowo trudnym i pełnym niewiadomych czasie.  Służby społeczne i ludzie je tworzący obecni przecież w każdym najmniejszym zakątku kraju, każda z tych osób stała się wielkim niezauważonym bohaterem, wkradającym maskę, rękawiczki i idącym pomóc temu, kto tej pomocy potrzebuje. Wśród tych potrzebujących są ludzie podeszli wiekiem, schorowani, z niepełnosprawnościami, których sytuacja życiowa wypychała poza margines społecznego funkcjonowania jeszcze przed okresem nowego zagrożenia, jakim stała się pandemia nieznanego wirusa.

Niemniej jednak, głównie w percepcji osobistej, niezawodowej ten przedziwny okres zwany kwarantanną uczy mnie nie tylko sadzić i pielęgnować pomidory, czego nie robiłam nigdy wcześniej. Uczy mnie podejmować wysiłek w nieznanych warunkach i cierpliwie czekać na jego owoce. Uczy mnie również ponownie szukać blisko siebie, dostrzegać i dbać o, to co w życiu pozornie oczywiste, najprostsze, a zarazem najważniejsze.

Tak bardzo istotne jest przecież to komu pozwalamy się wybrać, kto nas wybiera i kogo sami wybieramy na towarzyszy w momentach, kiedy przychodzą do nas lęk, uczucie zagrożenia, osamotnienia i jednakowo ważne będzie to, kto będzie stał obok i pomoże zdjąć nam z twarzy maskę, dziś chroniącą przed niewidocznym zagrożeniem, a później odsłaniającą pierwszy swobodny uśmiech.

To nie zbieranie „kolekcji spleenów, autografów i zgasłych zapałów” (Zuzanna Ginczanka, fr. „Przepis na prostotę życia”), choćby moja profesja, praca była nie do zastąpienia lecz to, kogo wtedy obdarzę uśmiechem, kogo przytulę i z kim zjem zupę pomidorową ugotowaną z właśnie zasadzonych w majowy słoneczny dzień na balkonie pomidorów będzie miało dla mnie za pięć lat wielkie znaczenie.

A dla Cebie?

 

 

 

 

 

 

 

 

Anna A. Szalast

Praktykujący pedagog specjalny, psychoerapeuta w nurcie psychoterapii integralnej, (noopsychoterapii), zawodowo kilkanaście lat związana z sektorem pomocy społecznej jako była wieloletnia pracownica i dyrektor ośrodka wsparcia dziennego dla dorosłych osób z zaburzeniami psychicznymi, obecnie kierownik gminnego ośrodka pomocy społecznej, amatorka biegania i jogi, kobieta  nie bojąca się zakrętów życiowych i kontuzji, zakochana od pierwszego wejrzenia we Włoszech i od pierwszego dźwięku w języku włoskim, smakująca śródziemnomorski styl życia nie tylko podczas podróży do Bell Paese.

 

Rispondi

Inserisci i tuoi dati qui sotto o clicca su un'icona per effettuare l'accesso:

Logo di WordPress.com

Stai commentando usando il tuo account WordPress.com. Chiudi sessione /  Modifica )

Foto di Facebook

Stai commentando usando il tuo account Facebook. Chiudi sessione /  Modifica )

Connessione a %s...